wtorek, 30 sierpnia 2011

ODPADŁA PO 5 MINUTACH


NA ZAKOŃCZENIE WAKACJI




Jedna kuleczka lodów malinowych. Zjedzona w pełnym skupieniu i absolutnej ciszy.

TYLKO SÓL I CYTRYNA








Pół talerza soli i plasterek cytryny to idealne, zdaniem naszej córki, połączenie. Na nic (fantastyczna, zdaniem mamy) wspomniana wyżej pizza. Nam robiło się słabo. Ona przechodziła samą siebie i przekonywała nas, że ten jej zestaw jest super! Bo tak swoją drogą cytrynę lubi bardzo i zawsze dostaje jej tyle, ile jest w stanie pochłonąć. Sól jest za to mocno reglamentowana, bo mama soli wcale a wcale nie używa. A wiadomo, że najlepsze jest to co niedostępne.
Później były jeszcze fazy: tańczę, wstydzę się kelnerów i uciekam tylnymi schodami. Ufff...

POGARDZIŁA PIZZĄ




środa, 24 sierpnia 2011

PRZYSZEDŁ TAKI CZAS






w życiu świeżo upieczonej dwulatki, kiedy wyciągnęła kosmetyczkę babci i bez mrugnięcia okiem, jakby robiła to od lat, umalowała siebie i babcię. Mejkap - pełna profeska - usta, oczy i bii. Była też gotowa do wytuszowania sobie rzęs, ale... jeszcze nie tym razem :)
A przed kąpielą kilkakrotnie upomniała mnie, że dziś myje wszystko, oprócz bii!

poniedziałek, 22 sierpnia 2011

DOM

Ostatnio tak się składa, że często rozmawiamy o domu. Gdzie jest czyj dom. Kto gdzie mieszka. W hierarchii rysunków, dom jest zdecydowanie na pierwszym miejscu.

Scenka 1.
Matka i córka leżą w sypialni:
C. Mamo, chodź do domu
M. Weronko, ale my jesteśmy w domu. Tu jest twój dom
C. Nie
M. Jak to? A gdzie jest twój dom?
C: U baby Isi i dziadka Adama

Scenka 2.
Balkon. Powiesiłyśmy pranie. Weronika biega i chowa się między kocem a ręcznikami
M. Weronika, chodź już idziemy do domu
C. Niee, ja tu
M. Chodź, proszę
C. Nie, tu mi dom :)
I w tym momencie, zaczyna śpiewać, na własną nutę: to mi dom, tu jest mi dom, mój dom, tu jest mi dooom, jest tuuu....

piątek, 19 sierpnia 2011

GDY NIE MA TATY

Stan na godz. 23 z minutami jest taki, że:
Matka cierpi z powodu ataku zatok, niekończącego się kataru i bólu ucha
Córka z rozkręcającym się gilem i temperaturą w okolicach 38 st., od dwóch godzin budzi się regularnie co 20 minut i marudząc przez sen wzywa Matkę do siebie.
A miało być tak pięknie...

BO MĘSKA RZECZ BYĆ DALEKO

Tata, nasz domowy coach, wyjechał na obóz treningowy. Jak twierdzi Weronika, tylko po to żeby krzyczeć na swoich piłkarzy: eeeej, eeej. Zapytana o ocenę drużyny, odpowiada bez mrugniecia okiem, że grają źle!!!
Wytrzymała 2 dni. Przed nami jeszcze 8. Kilka razy dziennie pyta o tatę. Przynosi mi i opowiada o jego rzeczach. Dziś, podczas rozmowy telefonicznej, zażądała: "Tata! Chodź tu! Domu!".
Tato! Przyłączam się do apelu :)

czwartek, 18 sierpnia 2011

DWULATKA

Dwulatka. Od dziś. Od 21.07.
Cudowna i niesamowita.
Mówi o sobie: Nini
Jest śmiała i otwarta. Łatwo nawiązuje kontakty.
Nieustająco uwielbia dzieci, z naciskiem na starsze.
Fajnie się z nią rozmawia, bo wszystko rozumie.
Naśladuje nas bezbłędnie.
Jest bardzo energiczna.
Pilnuje porządku. Lubi mieć wszystko w odpowiednim miejscu.
Ma wysokie poczucie własności. Dosadnie zwraca nam uwagę co jest czyje!
Uwielbia maliny, borówki, kiszone ogórki, rodzynki i malutkie czekoladki wysortowane z musli
Nie lubi myć głowy. Niestety, to ostatnio koszmar. Za każdym razem muszę opracowywać nowy scenariusz "wesołego i spokojnego mycia głowy"
Doskonale zmyśla. Nie ma pytań pozostawionych bez odpowiedzi.
Uwielbia Peppę.
Trening czystości ma opanowany do perfekcji. Nie korzysta z pampków.
Pokonuje sama, bez najmniejszych oporów, kilkukilometrowe dystanse.
Tworzy proste zdania.
Gdy czegoś nie chce lub nie ma ochoty, bardzo uprzejmie odpowiada: "nie dzieeeny"
Można porozmawiać z nią przez telefon.
Bez problemu zostaje na kilka dni u dziadków (po Mamie tego nie odziedziczyła ;)
Pisać mogłabym bez końca. A ona, z każdym dniem jest dla nas jedyna, niepowtarzalna i absolutnie wyjątkowa!