sobota, 29 września 2012

SOBOTA BARDZO SPACEROWA








intensywnie korzystamy z pieknej pogody. dziś postawiłysmy przede wszystkim na spacery. rano byłysmy w lesie. miałyśmy złapać trochę świeżego powietrza, może znalezc jakieś grzyby. skończyło się na ekspresowej wizycie, bo mojego mieszczucha las nieszczególnie interesował. po 10 minutach oznajmiła: wracamy do domu bo ja już mam dużo tego powietrza w buzi
zdążyłyśmy jeszcze odbyć rozmowę o szkodliwości muchomora i tyle nas widziano :)
za to w drodze powrotnej weronika odkryła w sobie ogromne pokłady miłości do koni. i myślę, że od dziś, zaraz po psach, będą to jej ulubione zwierzęta. a pytanie zadane mi dziś przez trzyletnią dziewczynkę: mamo, czy te konie są uwolnione? mówi samo za siebie.
i po południu jeszcze odwiedziłyśmy naszą ulubioną stadninę.

PASOWANIE NA PRZEDSZKOLAKA

wazna chwila, warta zapamiętania. ale zdjęć nie będzie. bo w temacie foto rodzice nawalili na calej linii. tata zapomniał o aparacie. a ja spóźniona, wpadłam dosłownie w ostatnim momencie i nawet iphona nie zdażylam wyjąc, żeby uwiecznić ten wazny moment. poza tym myslę, że dla weroniki najważaniejsze było to, że byliśmy z nią razem, we dwoje. tak jak sobie zażyczyła.

wtorek, 25 września 2012

PAN SŁONECZNIK

cala futbolowa polska zyje dzis rezygnacja pewnego pana z kandydowania na funkcję prezesa. zyje tez nasz tata, z racji swojego zawodu.
wieczorem weronika, próbowała zaciągnąć tatę do swojego pokoju. niestety tata był akurat bardzo zajęty:
- nie moge teraz bo ogladam pana lato.
po jakimś czasie weronika chciała tate wytłumaczyć:
- wiesz mamo, tata nie moze do mnie przyjść, bo ogląda pana słonecz..., słone..., słonecznika 
i cóż. trzeba tacie to wybaczyć. w końcu pan słonecznik nie rezygnuje codziennie ;)

ZASŁYSZANE OSTATNIO

plany na przyszłość:
- chciałabym być przedsztolną panią. chciałabym się opiekować dziećmi

a juz po chwili:
- chciałabym być letarzem

i jeszcze coś (przyśpiewka):
- płyną sobie kaczki dwie, na osłodę chcą coś zjesc. jedna kaczka, druga nie...

i moje ulubione:
- wiesz mamo, ten mój bartet*... on jest taki... szalony!


*bartek - kolega z przedszkola

niedziela, 23 września 2012

TOWARZYSTWO JUŻ GOTOWE


WIADOMOŚĆ DNIA


oto starsza siostra (cioteczna). starsza o 3 lata, 1 miesiąc i 5 dni.
dziś rano powitaliśmy na świecie hanię. radość wielka. weronika jest bardzo dumna i przejęta. ogląda zdjęcia. dopytuje. juz nie może się doczekać pierwszego spotkania. dodam tylko, ze w planach ma prezentację swojego pokoju i zabawek, śpiewanie piosenek. szykuj się haniu :)
 i jeszcze raz nasze ogromne gratulacje!

czwartek, 20 września 2012

KRASNOLUDKI SĄ NA ŚWIECIE

przedszkolny stres odpuścił. od poniedziałku jest super. bez ani jednej łzy. bez scen. co prawda ćwiczymy jeszcze poranne wstawanie ale naprawdę jest o niebo lepiej.
a pani z przedszkola opowiedziała nam taką historię:
dziś weronika pozwoliła sobie na żart. kiedy poprosiłam dzieci o posprzątanie zabawek z kuchni, weronika rzuciła radosny komentarz:
- ale to nie my zrobiliśmy ten bałagan. to krasnoludki :)))

DOBRANOC PAŃSTWU

poniedziałek, 17 września 2012

CODZIENNOŚĆ

- lubie pić wodę. ona jest taka ciepliwa

w sklepie. próbuje namówić tatę na zakup kolczyków
- nie weronika. nie potrzebujesz kolczyków bo jeszcze nie masz dziurek w uszach
- jak to, tato?! szyscy mają dziury w uszach!

- mamo, ile ludzi może być w sali operacyjnej?
- zazwyczaj jest jeden pacjent, dwóch lekarzy i dwie pielęgniarki
odpowiadając na to pytanie nawet nie zdawałam sobie sprawy, że dziecko pójdzie o stopień wyżej
- a ile jest sal operacyjnych na świecie?
-...?
odpadłam ;)

sobota, 15 września 2012

NA SZCZĘŚCIE NADSZEDŁ WEEKEND

minął drugi tydzień przedszkola. kryzysowy. ciężki od samego początku. z koszmarnymi porankami i radosnymi powrotami. przez pięć dni tylko raz - w czwartek poszła chętnie i bez problemu.
z relacji pań wiem, że po moim wyjściu jest ok. że weronika jest wesoła, uczestniczy w zajęciach. śpi na leżakowaniu. w domu też chętnie opowiada o tym co się działo w ciągu dnia. śpiewa nowe piosenki.
tylko te poranki... eeh! wszyscy dookoła mówią, że to minie. oby jak najszybciej.
na szczęście chyba pojawia się światełko w tunelu. ma na imię... patryk.
przez cały wieczór rozmawiałyśmy o tym co patryk powiedział. co weronika powiedziała patrykowi. o tym jak bujała go na huśtawce do samych chmur.
aaa. jest jeszcze bartek, z którym tez złapała dziś wspólny temat - o dinozaurach.
o koleżankach, póki co mówi jakoś rzadziej.


poniedziałek, 3 września 2012

PIERWSZY DZIEŃ ZA NAMI

rano, przed wyjściem jeszcze odbyłyśmy naszą standardową rozmowę o moim przedszkolu: mamuś, a gdzie stał twój leżaczet jak chodziłaś do przedsztola? a jakiedo był toloru? a jakie miałaś spodnie? a jaką bluztę? a jak miała na imię twoja pani?

dwa razy wracałyśmy się do domu. raz po pieska, drugi raz po dokumenty przedszkolne, bo matce z racji choroby i gorączki włączył się tryb "nie ogarniam"
poszła bardzo chętnie. była chyba trochę oszołomiona nowym miejscem i tym co się dzieje dookoła. rozstałyśmy się bez ceregieli :)

po południu miał odebrać ją tata. odebraliśmy razem. i była super niespodzianka!
juz po chwili dowiedziałam się, że było fajnie.
że na obiad byla zupa pomidorowa z klustami i miesto.
że inne dzieci strasznie płakałay, a ona wcale nie płatała :)
że nie byli na placu zabaw bo tylko starszati modą wychodzić na dwór (?!)
że cały czas o mnie myślała
że podczas leżakowania spała a pani czytała bajkę
że zapomniała zabrać swojego rysunku z tęczą

myślałam, że wieczorem, po dniu pełnym emocji i atrakcji zaśnie momentalnie. nie udało się. rozmawiałysmy i czytałyśmy basię i przedszkole przez ponad godzinę.