niedziela, 30 grudnia 2012
WPIS (PO)ŚWIĄTECZNY
jak mawiają: "święta, święta i po świętach". a matka od trzech dni już próbuje sklecić kilka zdań, żeby to i owo nie umknęło.
w tym roku dopadł nas absolutny boom grypowy. zaczęło się w sobotę. ode mnie. później wszystko rozwinęło się błyskawicznie i dzieliliśmy się na chorych albo tych, którzy za chwilę będą chorzy. ci, którzy jakims cudem się ostali byli w zdecydowanej mniejszości.
świąteczną atmosferę przeplatały przekasłane i przekichane noce. a od rana syropy, tabletki, inhalacje i niekończąca się produkcja chusteczek. i tak w kółko.
zdjęć też w sumie nie mamy bo matka przytłoczona ciężarem choroby własnej i dziecka aparat miała w dalekim poważaniu.
według stanu na dziś, najgorsze już chyba za nami. teraz odrabiamy zaległości. odsypiamy. w końcu można odpocząć :)
czwartek, 27 grudnia 2012
poniedziałek, 24 grudnia 2012
poniedziałek, 17 grudnia 2012
sobota, 15 grudnia 2012
piątek, 14 grudnia 2012
JASEŁKA 2012
dziś miały miejsce jaselka w przedszkolu. pierwszy wystep na forum publicznym.
weronika byla w swoim żywiole. w pelni uczestniczyla. wykonała wszystkie czynności ruchowo-artystyczne. śpiewała kolędy i piosenki. miala nawet jedna kwestie mowiona.
dzieciaczki wyglądały cudnie. i naprawdę dały radę. nikt nie uciekł. nikt się nie popłakał. pełen profesjonalizm.
a wzruszenia.... bezcenne.
pełna dokumentacja video directed by tata wpada do rodzinnego archiwum.
P.S. tylko w drodze powrotnej usłyszałam maly żal: mamo, ale ja chciałam występować na prawdziwej scenie a nie na samej podłodze.
moje zwierzątko sceniczne ;))
środa, 12 grudnia 2012
wtorek, 11 grudnia 2012
niedziela, 9 grudnia 2012
sobota, 8 grudnia 2012
CO BYŁO...
po trzech miesiącach, które przebiegły bez większych problemow wczoraj, mimo mikołajek i prezentów, weronika była w przedszkolu arcyniegrzeczna: biegała po sali, krzyczała, nie słuchała się pani, a w czasie leżakowania skakała po leżakach.
zrzucam to na karb emocji, wrażeń i ogólnego mikołajkowego rozprężenia.
porozmawiałyśmy (usłyszałam tez pretensjonalne: mamoooo ale przecież wszystkie dzieci statały!), wyjaśniłyśmy zasady i miało być ok.
ale dziś... historia się powtórzyła. moja córka razem z bartkiem, jeremiaszem i mateuszem znowu szalała na leżakowaniu.
z jednej strony jakoś wcale mnie to nie dziwi. myślę, ze te szalenstwa raczej nie wynikały z chęci zrobienia czegos złego. bardziej traktuje to jako zabawe. a weroniki do takich zabaw dwa razy namawiać nie trzeba :) dziewczynka z usposobieniem diabełka. to po tacie zdecydowanie!
ale rozmawiamy z nia. tłumaczymy zasady panujące w przedszkolu. na co ona rozbrajająco odpowiada:
- no dobra, nastepnym razem sie postaram.
- a dzis sie staralas?
- no nie bardzo :))))))))
i jeszcze sama przed kapiela (historia wyssana z palca):
- mamo, ale ja statałam z moim najlepszym przyjacielem tomkiem?
- tak? z tomkiem? macie tomka w grupie?
- tak mamy. bo on jest nowy
- aha, a z kim siedzi przy stoliku?
- on siedzi, siedzi... no tam daleko
...
zrzucam to na karb emocji, wrażeń i ogólnego mikołajkowego rozprężenia.
porozmawiałyśmy (usłyszałam tez pretensjonalne: mamoooo ale przecież wszystkie dzieci statały!), wyjaśniłyśmy zasady i miało być ok.
ale dziś... historia się powtórzyła. moja córka razem z bartkiem, jeremiaszem i mateuszem znowu szalała na leżakowaniu.
z jednej strony jakoś wcale mnie to nie dziwi. myślę, ze te szalenstwa raczej nie wynikały z chęci zrobienia czegos złego. bardziej traktuje to jako zabawe. a weroniki do takich zabaw dwa razy namawiać nie trzeba :) dziewczynka z usposobieniem diabełka. to po tacie zdecydowanie!
ale rozmawiamy z nia. tłumaczymy zasady panujące w przedszkolu. na co ona rozbrajająco odpowiada:
- no dobra, nastepnym razem sie postaram.
- a dzis sie staralas?
- no nie bardzo :))))))))
i jeszcze sama przed kapiela (historia wyssana z palca):
- mamo, ale ja statałam z moim najlepszym przyjacielem tomkiem?
- tak? z tomkiem? macie tomka w grupie?
- tak mamy. bo on jest nowy
- aha, a z kim siedzi przy stoliku?
- on siedzi, siedzi... no tam daleko
...
czwartek, 6 grudnia 2012
MIKOŁAJ
bardzo miły i radosny był dzisiejszy poranek. mikołaj zostawił w bucie mały drobiazg, na osłodę porannego wstawania
- ten mitołaj jest niemożliwy, przyniósł mi czetolade. i zostawił list w bucie. i napisał "tochana weroniko".
lepiej pójde go poszutać. może jeszcze gdzies tu jest...
i byl. podobno w sypialni. a później, w drodze do przedszkola, wciąż nam towarzyszył. i jego renifery. i dzwoneczki.
po powrocie czekały jeszcze dwie mikołajkowe niespodzianki: cos do czytania i cos do zabawy :) weronika była zachwycona.
i w zasadzie mozna uznac, ze byl to fajny dzien. gdyby nie to, co wydarzyło się dziś w przedszkolu. ale dzis już cicho sza... napiszę o tym jutro ;)
niedziela, 2 grudnia 2012
KEPSZUR
moje córka dopiero niedawno, bo w wieku ponad 3 lat, odkryła istnienie keczupu. na szczęscie bez nadmiernego uwielbienia. w sumie szybko o nim zapomniała. ale dziś, do zapiekanek przyrzadzonych przez tate, kepszur musiał być. obowiązkowo ;)
NA WYPADEK DALEKIEJ PODRÓŻY
choć w najbliższym czasie żadnej nie planujemy, dziewczyna powiedziała, że musi być przygotowana. i nie poprzestała na tych dwóch, a wręcz przymierzała się do trzech. na szczęscie zakupowe zapędy skutecznie ostudził tata.
sobota, 1 grudnia 2012
Subskrybuj:
Posty (Atom)