Winogrona (na zmianę z mandarynkami) kocha miłością czystą. Od pierwszego spotkania. Mogłaby je jeść na śniadanie, obiad i kolację i w przerwach między posiłkami również. Muszę je chować, żeby w newralgicznych momentach nie stały w zasięgu jej wzroku, bo nie odpuści.
I nawet gdy są niemiłosiernie cierpkie, nie poddaje się!
:-) Mój młodszy syn też uwielbia takie soczyste owoce :-)
OdpowiedzUsuń