Nie było dziś drzemki. Wieczorne usypianie miało być ekspresowe. Skończyło się jak zwykle. Problemem były urządzane z premedytacją niekończące się wycieczki do łazienki, a później ogromna potrzeba obejrzenia meczu (?!). Dalsze szczegóły pominę milczeniem. I przyznaje się bez bicia, nie wytrzymałam, huknęłam na nią, o kilka tonów za wysoko.
Gdy emocje opadły, zaczęłyśmy rozmawiać o tym co się stało. Przeprosiłam ją za tą aferę, bo tak naprawdę poszło o głupotę. A ona przyznała, że przesadziła, i raptem spojrzała mi głęboko w oczy i powiedziała - mama, sorry :D Opadła mi szczęka do samej ziemi.
A później były cudne całusy, przytulanie i mizianie, najlepsze jakie można sobie wymarzyć.
P.S. Ja ciebie też "sorry", córeczko :)
od kiedy Jagna uczęszcza do nowego przedszkola, w którym śpi w ciągu dnia ja co wieczór przechodzę katorgi! Zawsze Jagna ładnie usypiała. Teraz trwa to prawie (a czasami ponad) godzinę! Ale jestem uparta. Dopnę swego! Albo zakażę jej spania w przedszkolu, w jakikolwiek sposób!
OdpowiedzUsuń:P