wspaniale. w czwartek, po dwóch tygodniach od ostatniej infekcji, pojawił się... katar i kaszel. dwa razy urozmaicony gorączką. w ruch poszedł żelazny zestaw: syrop cebulowy, czosnek, miód, sok malinowy, nebulizator.
dziś jest już o niebo lepiej. złe wirusy przepędzone i mam nadzieję, ze już nic złego się z tego nie wykluje.
w związku z mega gilem w piątek weronika zaliczyła pierwsze wagary przedszkolne. jutrzejszy bal karnawałowy tez będziemy musieli odpuścić. bardziej stawiamy na czwartkowe występy z okazji dnia babci i dziadka. żeby nie zapeszyć... tfu, tfu :)
no to trzymamy kciuki :) tfu, tfu ;))
OdpowiedzUsuńdziekujemy :)
UsuńZdrowia, dziewczyny!:-)
OdpowiedzUsuńdziekujemy :)
UsuńSkąd ja znam te katary i kaszle powracające... taki czas niełaskawy.
OdpowiedzUsuńPozdrawiam:)
oj tak. dwa tygodnie spokoju i wszystko od początku... byle do wiosny. ciepłej wiosny ;)
Usuń