poniedziałek, 30 stycznia 2012

HISTORIA PEWNEJ JAJECZNICY

sobota rano. na sniadanie proponuję jajecznicę i coś jeszcze. daję wybór. odpowiedź słyszę natychmiast:
- mamusiu, baldzo jubie jajo.
wiec w te pedy wjeżdża na stół super cieplutka, średnio ścięta jajecznica. widzę, że zamiast jeść zaczyna grzebać i przeglądać zawartość talerza, więc pytam?
- dlaczego nie jesz? coś się stało?
- nie lubię z serem!
- ??? ale tu nie ma sera, jest tylko jajko. tak jak lubisz
nie dając za wygraną wymysla dalej.
- mmmmm, nie lubie z machewkom
- tu przecież nie ma marchewki. spójrz, jajecznica jest bez niczego. spróbuj.
odwracam się i łapię trzy głębokie oddechy bo wiem, że szykuje się cieżka przeprawa. po chwili widzę ukradkiem, że kawałek jajecznicy ląduje na podłodze.
- co robisz? - pytam
- nie lubie juz jaja!
i opuszcza kuchnie.
a miało byc tak pięknie!

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz