poniedziałek, 5 listopada 2012

Z WIZYTĄ W STADNINIE

kilka dni temu zupełnie spontanicznie wylądowałyśmy w stadninie. była to pierwsza wizyta weroniki. ale jak się okazało radość z niej byla przeogromna. to juz nie było zwykłe podglądanie koni na łące. to spotkanie miało zupełnie inny wymiar.
po pierwsze zapach stajni. po drugie każdy koń poznany z imienia (nam udało nam się zapamiętać, tylko 3: jimmy, george i szaman). a jeden był chory i musi przyjmować 5ml syropu. a jeszcze inny miał tabliczkę "uwaga! gryzę!
w drodze powrotnej córka prezentowała nam odgłosy jakie wydaje zadowolony/smutny/zły koń. wizyta w stajni była tematem przewodnim na cały dzień. i na zakończenie, tuż przed samym zaśnięciem, rzuciła hasło: pokój konika nazywa się boks.
jak na pierwszą wizytę dużo wrażeń. obiecujemy powrót. już niedługo :)

Brak komentarzy:

Prześlij komentarz