czwartek, 31 marca 2011

KAWA, KTÓRA CIESZY



Miłość do pewnej kawiarni odziedziczyła po nas. Niewątpliwie. Wystarczyło tylko wspomnieć, że pójdziemy na kawę i Weronix w pełnej gotowości z okrzykiem: mniam, mniam, mniam nie dała nam wejść do żadnego sklepu.
I tak chodzimy sobie na tą "naszą ukochaną kawę": dla niej cała pianka, dla mnie reszta :)

ZAKUPOWE SZALEŃSTWO

To było trudne popołudnie. O ile kilka ostatnich maratonów zakupowych wspominam z rozrzewnieniem, to to co się dziś odbyło można określić jedynie jako istny armagedon.
Z uwagi na zwiększone zapotrzebowanie na wiosenne obuwie, w każdym sklepie obuwniczym tłumy małych stópek a wybór absolutnie okrojony. Jeśli już jakiś model w miarę się nadawał, to rozmiaru 24 oczywiście brak! Szok. Oddzielną historią jest to co podobało się Mamie a co Tacie. Gdy Mama chciała buty jasne, to Tacie podobały się ciemne /patrz czarne/. Gdy Mama chciała buty uniwersalne skórzane, Tata wolał typowo sportowe. Przez chwilę krążyła więc koncepcja, że Weronika przez całą wiosnę przechodzi w za małych zimowych butach, bo żadna firma nie wyprodukuje butów, które będą odpowiadały naszym wymaganiom.
W tej ciężkiej atmosferze opuściliśmy jedno centrum handlowe i udaliśmy się kolejnego. Na szczęście dla całej naszej 3 znaleźliśmy w końcu buty w rozmiarze, fasonie i kolorze, który odpowiadał wszystkim.
A Weronika w tym całym zamieszaniu też nie próżnowała i zaprezentowała nam cały wachlarz swoich możliwości: od absolutnego spokoju, przez fajne zabawy z innymi dziećmi łącznie z całowaniem!!! aż do totalnej awantury zakończonej przymusowym wyniesieniem ze sklepu!
Więc ja teraz zmykam na zasłużoną długą kąpiel, bo wymagam totalnego odprężenia.

środa, 30 marca 2011

JEJ SAMODZIELNOŚĆ - UWIELBIAM!





W kwestii ubierania na spacer i rozbierania po spacerze nie odpuszcza. Wszystko chce zrobić sama. Jest już przecież taka dorosła :) Proszę bardzo - nie zabraniam, nie pospieszam. Wręcz przeciwnie, samodzielność jej coraz bardziej uwielbiam. A najbardziej rozczula mnie, gdy sama zdejmuje buty i ustawia je na właściwym miejscu z dokładnością co do centymetra :)

sobota, 26 marca 2011

STYLISTKA RODZINY NIEDŹWIADKÓW - WERONIKA I.





To teraz najbardziej wciągająca i ukochana układanka. Codziennie w pełnym użyciu. Jest panią sytuacji - szuka, dopasowuje, wymienia. I wcale nie w ciszy i spokoju, a z totalnym entuzjazmem, okrzykami radości i oklaskami (dla siebie samej oczywiście!)

AKTUALNIE RZĄDZI ŚWINKA PEPPA


Doszłam dziś do wniosku, że zupełnie niepostrzeżenie świnka Peppa zaczęła opanowywać nasz dom. W kuchni fartuszek ze świnką Peppą, w szufladzie 3 pary skarpetek ze świnką Peppą, na półce książki ze świnką Peppą. Jedną z nielicznych ulubionych bajek w tv jest świnka Peppa. A oprócz tego podziwiamy codziennie, jak szeroko należy otwierać buzię i pokazywać ząbki - bo przecież tak u dentysty robi świnka Peppa. Normalnie Peppa rządzi!

12 MIESIĘCY RÓŻNICY

poniedziałek, 21 marca 2011

EKSPRESOWA WIZYTA U ORTOPEDY


W sobotę wpadliśmy na kontrolę do ortopedy, bo ostatnio przyłapałam ją na jakimś przedziwnym chodzeniu a chwilami nawet utykaniu. Wizyta, jak się później okazało, zupełnie niepotrzebna, bo od bioder aż po stopy wszystko w jak najlepszym porządku, z książkowym w tym okresie platfusem, a te różne i dziwne techniki chodzenia, to najzwyklejsze dziecięce fanaberie.

niedziela, 20 marca 2011

KRÓTKA CHWILA Z CZEKOLADĄ


Weronika nie należy i nigdy nie należała do wielbicieli słodyczy. Mogę nawet powiedzieć, że słodyczy po prostu nie lubi. Próbuje wszystkiego co zobaczy, ale po jednym ugryzieniu wykrzywia się momentalnie i mówi, że buuueee! Ostatnio wybłagała ode mnie kawałek gorzkiej czekolady. Po jednej kosteczce podziękowała, a całą zawartością buzi w kilku zwinnych ruchach wysmarowała sobie twarz i bluzkę.

PIERWSZE W ŻYCIU KALOSZE




Wybraliśmy się tylko po kapcie. W sklepie - pełen odjazd. Nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu. Wszystkie buty dotykała, przestawiała. Aż w końcu dojrzała te jedne, jedyne, sama je przymierzyła i zakochała się bez pamięci. Natychmiast przekonywała nas, że są jej absolutnie i niezbędnie potrzebne. Po czym delikatnie acz stanowczo domagała się ich zakupu. Nie mieliśmy wyjścia :) Najszczęśliwsza na świecie opuściła sklep z dwoma parami butów.

sobota, 19 marca 2011

NAJBARDZIEJ UKOCHANY PLUSZAK


O miłości Weroniki do psów pisałam już nie raz. Bez wyjątku, żywy, pluszowy czy rysunkowy. Każdy jest cudowny i na widok każdego cieszy się ogromnie.

Ten ma jednak dla niej znaczenie szczególne. To pierwsza zabawka, którą Weronika dostała jeszcze w szpitalu od wujka Pawla i cioci Mai. Niezmiennie i od dawna wielbi go ponad normę!

piątek, 18 marca 2011

TYLKO PŁATKI JEJ W GŁOWIE



Z nowości żywieniowych - od paru dni przechodzimy fazę zauroczenia płatkami cheerios. Postanowiłam to wykorzystać, jako śniadanie - z jogurtem albo z mlekiem. Nic z tego. Nie chce jeść i już. Tylko na sucho - w ilościach hurtowych!

środa, 16 marca 2011

O WYŻSZOŚCI TUWIMA NAD BRZECHWĄ

Tuwim króluje nieprzerwanie od kilku miesięcy. Ukochany do tej pory Brzechwa zszedł na dalszy plan. Spis wierszy aktualnie ulubionych  ogranicza się do kilku pozycji, które czytamy kilka razy dziennie, codziennie:
- O Grzesiu kłamczuszku i jego cioci
- Murzynek Bambo
- Lokomotywa, którą ku mojemu dużemu zdziwieniu potrafi wysłuchać od początku do końca
- Rzepka
- Ptasie radio - przy którym Matka język wywija na drugą stronę ;)


wtorek, 15 marca 2011

ZOO. CZĘŚĆ DRUGA






Bez wątpienia najlepszy podczas całej wizyty w zoo okazał się plac zabaw. Odżyła momentalnie. Od zjeżdżalni do huśtawki, od huśtawki do zjeżdżalni. W przerwie przejażdżka kolejką. Nie było końca.
Szczytem marzeń była część placu zabaw przeznaczona dla starszych dzieci - z oooogromną zjeżdżalnią. Próbowała nas namówić kilkakrotnie. Bezskutecznie!
Później role się odwróciły. To my usiłowaliśmy przekonać ją do wyjścia. Na szczęście skutecznie :)

niedziela, 13 marca 2011

ZOO. CZĘŚĆ PIERWSZA


W sobotę po raz pierwszy zabraliśmy Weronikę do zoo. Stopień entuzjazmu: średniozaawansowany. Osobiście, czuję się lekko rozczarowana tym faktem.
Największe zainteresowanie wzbudziły tylko lemury i szympansy. Reszta - totalnie obojętna! Nawet ukochane słonie nie zrobiły na niej wrażenia.
Oczywiście nie obyło się bez awantury. Przez bardzo długi czas nie chciała wyjść z wioski szympansów. Ludzie wchodzili i wychodzili, a ona biegała od szyby do szyby, nie zwracając uwagi na nic dookoła i ignorując nas zupełnie. Przekrzyczała nawet stado bijących się szympansów. Ostatecznie, po małym podstępie, w spokoju opuściliśmy lokal.
Nie zdążyliśmy odwiedzić wszystkich. Planujemy powrót, w bliżej nieokreślonej przyszłości.

poniedziałek, 7 marca 2011

B.U.N.T.


Ostatnie dni mijają pod hasłem totalnego buntu. W pełnym wydaniu: z histerią, fochami i ucieczkami włącznie. Dobry jest tylko ten, kto na wszystko pozwala i ustępuje. Każdy kto (patrz: Matka) czegoś wymaga - to wróg! Oprócz tego z trudem przychodzi jej nawet jedna drzemka, a wieczorne usypianie trwa ok 1.5 godziny. Do pełnego obrazu należy dodać wychodzące trójki.
Na szerszy opis sił mi brak!

piątek, 4 marca 2011

środa, 2 marca 2011

NA ZAJĘCIACH. PO RAZ PIERWSZY


Najlepszą atrakcją, lepszą od najukochańszych zabawek jest dla niej zabawa z innymi dziećmi. Oprócz tego dziecięcej energii i pomysłów ma za trzech. Nie mogliśmy tego zmarnować.
Wizyta na zorganizowanych zajęciach dla maluchów w FikuMiku, pod czujnym okiem i z udziałem Taty okazała się super pomysłem. Mimo tego, że najmłodsza, była zupełnie niezależna i samodzielna! Chłonęła wszystko z ogromnym zaangażowaniem. Grzecznie wykonywała polecenia. Była przeszczęśliwa. Na koniec, swoim tradycyjnym zwyczajem podeszła do pani prowadzącej, zrobiła cześć i powiedziała pa, pa! Grunt to dobre wychowanie! :) Pękam z dumy!
W ramach atrakcji nieprzewidzianych: klej potraktowała jak krem i wysmarowała sobie twarz:)

ODWIECZNY DYLEMAT KAŻDEJ KOBIETY...

... w co się ubrać?!