piątek, 28 października 2011

WSZYSTKIE KOBIETY WUJKA PAWŁA

Sprawa poczucia własności rzeczy jest dobitnie akcentowana już od dawna. Wczoraj przekonałam się, że moja córka zaczyna "przywłaszczać" sobie osoby. Zajmując się zupełnie czymś innym, usłyszałam:

W. Papa jest mój. Mój!
M. (z czystej przekory) hmm Weronko, Paweł to twój wujek ale on jest cioci Mai
W: ...... Papa jest mój i Mai iii Sisi!

RODZINA

Rodzina, widziana oczami mojej 26 miesięcznej córki to: mama, tata, dzidzia i syn

wtorek, 25 października 2011

ŚCISŁE WSKAZANIA MEDYCZNE





Lala choruje. Za każdym razem ma kaszel i gorączkę 38 st. Kilka razy dziennie wzywamy więc lekarza domowego, który wypisuje sterty recept z następującymi wskazaniami medycznymi:
- syrop
- sok malinowy - uwaga! osiem razy dziennie
- leżenie w łóżku - 6 dni
- i dużo przytulania.
Cudowne ozdrowienie następuje po 5 minutach :)

piątek, 21 października 2011

SPACER? NIE, DZIĘKUJĘ!

Do tej pory było tak, że spacer był normalnym i ulubionym elementem dnia. I nadszedł dzień, od którego spacer jest bee! Wyciągnięcie jej z domu jest nie lada osiągnięciem. Za każdym razem musi być inna atrakcja dodatkowa i dobry mocny argument a i tak nie ma gwarancji sukcesu. 
Raz powstała rodzicielska idea przekupienia, za 2 PLN. Ha, kasę wzięła od razu, szybciutko schowała do kieszeni i powiedziała że na spacer i tak nie pójdzie! Taki interes tata zrobił ;)

LALKI SĄ WAŻNE

Lalki są bardzo ważne. Przytula je. Całuje. Wozi w wózku. Śpiewa im. A robi to wszystko tak pięknie i tak prawdziwie, że aż miło popatrzeć.

SUPER JAZDA ZA 2 PLN


czwartek, 13 października 2011

CZWARTEK. TRZYNASTEGO.

Niewiele brakowało, a dziś rano wylądowalibyśmy w szpitalu z podejrzeniem złamanej ręki.
Oczywiście nic się nie stało. Cała histeria była sprytnie wymyślona i naciągana. Na szczęście tata, po chwilowym szoku, zachował przytomność umysłu i ograniczył się do wizyty w przychodni.

sobota, 8 października 2011

BARDZO MIŁY SOBOTNI PORANEK


WYZNANIA

Nie było dziś drzemki. Wieczorne usypianie miało być ekspresowe. Skończyło się jak zwykle. Problemem były urządzane z premedytacją niekończące się wycieczki do łazienki, a później ogromna potrzeba obejrzenia meczu (?!). Dalsze szczegóły pominę milczeniem. I przyznaje się bez bicia, nie wytrzymałam, huknęłam na nią, o kilka tonów za wysoko. 
Gdy emocje opadły, zaczęłyśmy rozmawiać o tym co się stało. Przeprosiłam ją za tą aferę, bo tak naprawdę poszło o głupotę. A ona przyznała, że przesadziła, i raptem spojrzała mi głęboko w oczy i powiedziała - mama, sorry :D Opadła mi szczęka do samej ziemi.
A później były cudne całusy, przytulanie i mizianie, najlepsze jakie można sobie wymarzyć. 

P.S. Ja ciebie też "sorry", córeczko :)

środa, 5 października 2011

WIECZORNY RAPORT DLA UPSY DAISY

Usypiamy.
Ja siedzę przy łóżku. Weronika leży, głaszcze lalkę po głowie.

...lalu, tu jest mama. ooo tu. tata pisze pyk, pyk. ania jest domu... dziadzia mecz... niooo :) dziadzia mecz. tam jest pan i bambo..., tak lalu...


wtorek, 4 października 2011

NAJLEPSZE NA WYCISZENIE




MAM KUKU!!!!


Wygląda na to, że rozpoczął się etap udawanego bólu i kłamstwa. Ostatnie dni upływają nam na konfrontacji z "kuku". "Kuku - to szczepionka, którą Weronika miała kilka miesięcy temu. I wcale nie była dla niej traumatycznym przeżyciem.
Teraz, gdy tylko pojawia się hasło: umyj ręce lub próbuję zmienić jej ubranie, reaguje ostrym: Nie! Mam tutu!!!! Nie pozwala się dotknąć. Krzyczy.
Współodczuwanie i zrozumienie jest dobre na chwilę. Jednak, w przypadku mojej córki, nie przynosi efektu. Gdy w końcu spotyka się z ignorancją, rozpoczyna swój show: ze spuszczoną głową i oczami pełnymi "bólu i smutku" staje pod ścianą i szlochającym głosem użala się nad swoją osobą. Dramat nad dramaty.
Ciężkie negocjacje trwają.