siedzimy w domu. 4 dzień bez przedszkola daje się we znaki. nie pisałam o tym wcześniej ale po tygodniu totalnej negacji, bariera została przełamana. od zeszłego poniedziałku przedszkole było już bardzo na TAK. a teraz, kiedy wyskoczyła przymusowa przerwa, weronika codziennie rano budzi mnie pytaniem: idziemy dziś do przedszkola?
na szczęście namiastki życia przedszkolnego urządzamy sobie w domu. weronika uczy mnie piosenek o wiośnie, o pisankach i tych w stylu - o wszystkim i o niczym :)
jest tez jeden element obowiązkowy. leżakowanie. chociaż weronika w przedszkolu nie leżakuje, bo jest tam tylko 4 godziny, to okazało się, że jest bacznym obserwatorem i ten element dnia nie umknął jej uwadze. w związku z tym, z pełnym zaangażowaniem rozstawia równiutko heloł-kitinowe leżaki a później bardzo troskliwie układa na nich swoje dzieci. i podchodzi do tego naprawdę serio.