piątek, 18 października 2013

TO I OWO

tak jakoś wyszło, że znowu nas trochę nie było.

z perspektywy minionego czasu dziecko wyluzowało znacznie. co wcale nie oznacza, że jutro nie możemy zderzyć się z ostrym hardcorem.

trzymamy się zdrowo. tfu, tfu odpukać!

no, może poza ekscesem żołądkowym w samochodzie, który tatę kosztował ...set pln za mycie całego auta.
na szczęście po jednodniowej diecie wszystko wróciło do normy. no i pozostał jeszcze jeden element pozytywny - nasz samochód do tej pory pachnie i wygląda jakby dopiero wyjechał z salonu.

dwa tygodnie temu weronika zaczęła naukę angielskiego.
oprócz standardowego: "my name is weronika", "how are you?" i kilku kolorów śpiewa, śpiewa, śpiewa. 

- wiesz mamo czego się dziś nauczyłam na angielskim?
- ...
angrens
- angrens? a co to znaczy?
- no jak się cieszymy i podnosimy ręce do góry i wtedy mówimy "angrens"
- nie znam takiego słowa. a może that's great? - próbuje błysnąć matka
- nie mamo, pani mówiła angrens!!! nie rozumiesz?!

poranne ubieranie, po okresie mega burzliwym aktualnie przebiega bez większych zakłóceń. jest wygodnie, ładnie i miło :)


weronika zdobyła kolejny stopień wtajemniczenia - guma do żucia NIEPOŁYKALNA.



Brak komentarzy:

Prześlij komentarz