środa, 4 kwietnia 2012

LATAJĄCY TALERZ

po poludniowej drzemce obudzila sie w fatalnym nastroju. czulam, że awantura wisi w powietrzu. i nie myliłam sie. bardzo szybko punktem zapalanym stała się nadgryziona grahamka, ktora znalazłam, przekroiłam na pół i położyłam na swoim talerzu. jak się okazało to była JEJ bułka, której natychmiast potrzebowała.
żeby nie wchodzić w nadmierne dywagacje i tłumaczenia. spokojnie odłożyłam wszystko na talerz i postawiłam pod sam nos. i wtedy zaczęła się jazda. najpierw polały się łzy. pozniej wielki krzyk. że nie to, ze nie tak. ze chce i nie chce. w koncu przeszla do czynow. w pierwszym geście wyrzuciała na podłogę kawałek bułki. gdy grzecznie, acz stanowczo zwróciłam uwage, ze w naszym domu nie rzuca się jedzeniem, złapała talerz z pozostałą bułką i rzuciła nim o ziemie. łzy polały się po raz drugi. 
przyznam szczerze, ze razem z resztkami potluczonego talerza zbieralam swoją szczękę, która opadła mi z wrażenia. bo takiego wcielenia mojej corki jeszcze do tej pory nie widzialam. 
na szczescie szybko wyjasnilysmy sobie wszystko. sama tego chciala. przyszla do mnie i powiedziala, ze nie wie co sie z nia dzialo. ale, ze to nie było dobre zachowanie.

1 komentarz:

  1. oj skąd ja to znam. Oczywiście najbardziej lubie te pobudki kiedy Mel wstaje , powie swoje słodkie "ceść" i idzie się bawić czy się potulimy, powygłupiamy.Ale takie akcje jak u Ciebie też nam się zdarzają.Wściekłość, ryk , pisk.Bo miś nie tu,bo laptopa chowam jak się budzi,bo poprostu chce od razu na ręce. A najgorsze są takie wariacje w nocy jak coś się przyśni.i rzucanie się po łóżku.Totalna jazda heh :)

    OdpowiedzUsuń