Dziś mieliśmy ciężką noc, która ostatecznie zakończyła się spaniem we 3 w sypialni. Nie obyło się bez płaczu i prób ucieczki, bo Matka jak kat z Fridą w jednym ręku, a w drugim z Marimerem, ewentualnie Nasivinem próbowała dziecku ulgę przynieść.
A rano Weronixa dopadła gorączka. Już przy śniadaniu Weronkowe zachowanie wywołało wzmożone zainteresowanie, bo niby miała humorek, ale była marudna, niby była głodna, ale jednak nie. A do tego ten nie kończący się katar, który zamiast znikać przeszedł w katar gigant! I wypatrzyła Matka chorobę w jej oczach. Pierwsza dawka panadolu została podana. A Matka siedzi w pracy i rozmyśla, czy Weronika jest chora, czy ząbkująca czy może jedno i drugie :(
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz