Jest spokojnie. Zęby ucichły. Z jedzeniem też jest nie najgorzej. Grunt pod sprawy nocnikowe w miarę przygotowany. Nadszedł więc czas na kolejny krok milowy.
Ostatecznie zmobilizowani przez Pana Dr podjęliśmy decyzję o wyeliminowaniu nocnego mleka.
Nie powiem, że byłam na to przygotowana. Na samą myśl miałam wizje dantejskich scen, histerii, rozpaczy i tych hektolitrów wylanych łez. Efekt po 2 nocach nie jest najgorszy. Co prawda Weronika nie przesypia jeszcze całych nocy, bo między 2 a 4 dostaje swojego nocnego olśnienia i domaga się po pierwsze przeniesienia do sypialni, a po drugie butelki. Litościwa Matka zgadza się tylko na spanie z nami w łóżku, ale o jedzeniu nie ma mowy! Dajemy do picia wodę, na co oczywiście Weronix reaguje głośnym i stanowczym protestem. Szybko jednak okazuje się, że wrzaski i płacze na nic i po kilku próbach zasypia wtulona w Mamę. Bez wspomagania.
Brak komentarzy:
Prześlij komentarz