niedziela, 20 marca 2011

PIERWSZE W ŻYCIU KALOSZE




Wybraliśmy się tylko po kapcie. W sklepie - pełen odjazd. Nie potrafiła usiedzieć w jednym miejscu. Wszystkie buty dotykała, przestawiała. Aż w końcu dojrzała te jedne, jedyne, sama je przymierzyła i zakochała się bez pamięci. Natychmiast przekonywała nas, że są jej absolutnie i niezbędnie potrzebne. Po czym delikatnie acz stanowczo domagała się ich zakupu. Nie mieliśmy wyjścia :) Najszczęśliwsza na świecie opuściła sklep z dwoma parami butów.

1 komentarz:

  1. Nie ma to jak wpuścić do sklepu z butami kobietę ;) choćby nawet była to jeszcze bardzo mała kobietka ;)

    OdpowiedzUsuń